O TYM MIEJSCU, O MNIE I TROCHĘ INNYCH TREŚCI
... witajcie w samej dupie świata ... - Czas Apokalipsy
W próżności swej oraz pewnie kierowany własnym egoizmem postanowiłem onegdaj stworzyć stronę o amatorskim modelarstwie. Stronę, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie, głównie kierowaną
do początkujących adeptów tego wspaniałego hobby, ale mając też nadzieję, że starsi modelarze też znajdą tu jakieś ciekawe informacje. Wszystkie teksty, fotografie na stronie
do początkujących adeptów tego wspaniałego hobby, ale mając też nadzieję, że starsi modelarze też znajdą tu jakieś ciekawe informacje. Wszystkie teksty, fotografie na stronie
( o ile nie podałem inaczej ) są mojego autorstwa i kopiowanie ich, a co najgorsze podpisywanie się pod nimi przez innych ( co już mnie spotkało ) uważam za czystej miary ........
Całość pozwoliłem sobie nazwać BATERFLAJOWY ŚWIAT.
Pod tą nazwą serwis sobie wisi od 2004 roku. Czyli jak widać obchodzę równą dwudziestą rocznicę swej bytności w internecie.
ZAMIAST WPROWADZENIA
Pytanie pierwsze - po co ?
Może po to, by unaocznić, że nie tylko praca, nie tylko pilot TV, nie tylko browar, nudna codzienność, gonitwa za własnym ogonem.
Każdy po sobie pozostawia zazwyczaj trochę g..wna i dwie daty na nagrobku, chciałbym zostawić coś więcej.
Pytanie drugie - dla kogo ?.
Dla takich jak ja sam, dla takich, dla których pytanie " w jaki sposób mucha ląduje na suficie" wbrew pozorom nie jest pytaniem kretyńskim.
Dla każdego, kto coś więcej, niż tylko dwie klapy na oczach w połączeniu z systemem wchłaniania i wydalania.
Dla każdego, kto coś więcej, niż tylko dwie klapy na oczach w połączeniu z systemem wchłaniania i wydalania.
Pytanie trzecie - co za zmiany ?.
Ta odsłona to moja kolejna próba poszukiwania tak zwanego "złotego Gralla" w temacie strony modelarskiej. Stali czytacze zapewne dostrzegą kolejną metamorfozę. Trochę materiałów, które już się zdezaktualizowały wyleciało ze strony, cały dział foto został przeniesiony do osobnego serwisu, czy też bardziej bloga poświęconego obrazowi, fotografii, grafice, rysunkowi. Zapraszam do Zrytego Palnika.
Skąd pomysł na zmianę całego serwisu ?. Na przestrzeni lat cały czas szukam odpowiedniego narzędzia do tworzenia www, nie wiem czy tym razem trafiłem na właściwe. Pozwoliło mi ono jednak trochę ubarwić całość, jednocześnie nadać jakiejś prostoty i przestać się martwić wreszcie o czytelników używających smartfony i telefony. Znika też księga gości, w jej miejsce stworzyłem wszak odpowiednie blogi. Dodatkowo w stopce umieściłem linki do szajsbuka, jutuba, czyli tych miejsc społecznościowych, gdzie można mnie spotkać.
Zapraszam do czytania, wyrażenia swej opinii, wyrażenia sugestii i tym podobnych.
Powstały w 2013 roku blog modelarski : www.motylasty.blogspot.com - tutaj zawsze najnowsze nowości o tym co robię.
Skąd pomysł na zmianę całego serwisu ?. Na przestrzeni lat cały czas szukam odpowiedniego narzędzia do tworzenia www, nie wiem czy tym razem trafiłem na właściwe. Pozwoliło mi ono jednak trochę ubarwić całość, jednocześnie nadać jakiejś prostoty i przestać się martwić wreszcie o czytelników używających smartfony i telefony. Znika też księga gości, w jej miejsce stworzyłem wszak odpowiednie blogi. Dodatkowo w stopce umieściłem linki do szajsbuka, jutuba, czyli tych miejsc społecznościowych, gdzie można mnie spotkać.
Zapraszam do czytania, wyrażenia swej opinii, wyrażenia sugestii i tym podobnych.
Powstały w 2013 roku blog modelarski : www.motylasty.blogspot.com - tutaj zawsze najnowsze nowości o tym co robię.
Fotografia, obrazki, grafika - to wszystko znalazło swoje miejsce w osobnym blogu : www.zrytypalnik.blogspot.com
MOJA OSOBA
Pewnego marcowego ranka 67 roku bocian niosący przesyłkę na trasie Częstochowa - Nowy Targ zostaje nagle trafiony wolframową kulką łożyskową wystrzeloną z procy
w okolicach okolic Gliwic. Prędkość kulki w momencie trafienia wynosiła ok. 50 m/s. Dokładnie po 4 mikrosekundach, gdyż tyle potrzebował impuls nerwowy by dotrzeć do małej mózgownicy tego ptaka, bociek rozdziawia z bólu dzioba. Przesyłka upada z przyspieszeniem 9.81 metra na sekundę kwadrat wbijając się w grunt na głębokość ok. 12 cm. Ta przesyłka to JA, a to co przeżyłem to było wstrząśnienie baniaka. Inna wersja mówi, że wypadłem
z pociągu jadącego do Kielc. W wyniku kłótni z konduktorem, przeciągu w przedziale, becik w który byłem owinięty wylatuje poprzez otwarte okno w okolicach pewnego miasta powiatowego niedaleko Gliwic, uderzając z impetem w tablicę, tablica była z płyty pilśniowej - czerwony napis na białym tle. Oderwany fragment tablicy ląduje w pobliskim zagajniku, zaś sama treść uwieczniona na tablicy diametralnie wpływa na okolicznych mieszkańców zmieniając ich sposób podejścia do życia, niejako je przewartościowując, od tej pory napis brzmi " WAŁA SOCJALISTYCZNEJ OJCZYŹNIE", i przyczynia się do powstania pierwszych prywatnych inicjatyw na tym terenie. Uderzenie w tablice było dość silne, doznałem wstrząśnienia baniaka. Wersja trzecia chyba ta najbardziej prawdopodobna, szpital powiatowy, marcowy poranek 67 roku, porodówka, sala nr 3, rodzi się na niej ładna pulchniutka dziewczynka. Dzisiaj już nie jest taka ładna, za to zdecydowanie pulchniejsza, w życiu miała jednego faceta, ale to było dwadzieścia lat temu, uczy w szkole matematyki, przysposobienia do życia w rodzinie, prowadzi chór przy parafii, w wolnych chwilach uskutecznia moherowe berety na drutach, na wszystkim zna się najlepiej i tak na serio nikt jej nie trawi. Dwie sale obok rodzi się niemowlę z siusiakiem, prawie 4 kg, gęste czarne włosy, wielkie świecące oczka,
to też nie ja, ja rodzę się w taksówce, która właśnie staje pod szpitalem, lekarz staje z rozdziawioną gębą, "to będzie raczej idiota". Akuszerka myli głowę z dupcią, to było wstrząśnienie baniaka. Dwa miesiące w inkubatorze, z czego miesiąc bez prądu, w ciemnościach zupełnych zresztą.
w okolicach okolic Gliwic. Prędkość kulki w momencie trafienia wynosiła ok. 50 m/s. Dokładnie po 4 mikrosekundach, gdyż tyle potrzebował impuls nerwowy by dotrzeć do małej mózgownicy tego ptaka, bociek rozdziawia z bólu dzioba. Przesyłka upada z przyspieszeniem 9.81 metra na sekundę kwadrat wbijając się w grunt na głębokość ok. 12 cm. Ta przesyłka to JA, a to co przeżyłem to było wstrząśnienie baniaka. Inna wersja mówi, że wypadłem
z pociągu jadącego do Kielc. W wyniku kłótni z konduktorem, przeciągu w przedziale, becik w który byłem owinięty wylatuje poprzez otwarte okno w okolicach pewnego miasta powiatowego niedaleko Gliwic, uderzając z impetem w tablicę, tablica była z płyty pilśniowej - czerwony napis na białym tle. Oderwany fragment tablicy ląduje w pobliskim zagajniku, zaś sama treść uwieczniona na tablicy diametralnie wpływa na okolicznych mieszkańców zmieniając ich sposób podejścia do życia, niejako je przewartościowując, od tej pory napis brzmi " WAŁA SOCJALISTYCZNEJ OJCZYŹNIE", i przyczynia się do powstania pierwszych prywatnych inicjatyw na tym terenie. Uderzenie w tablice było dość silne, doznałem wstrząśnienia baniaka. Wersja trzecia chyba ta najbardziej prawdopodobna, szpital powiatowy, marcowy poranek 67 roku, porodówka, sala nr 3, rodzi się na niej ładna pulchniutka dziewczynka. Dzisiaj już nie jest taka ładna, za to zdecydowanie pulchniejsza, w życiu miała jednego faceta, ale to było dwadzieścia lat temu, uczy w szkole matematyki, przysposobienia do życia w rodzinie, prowadzi chór przy parafii, w wolnych chwilach uskutecznia moherowe berety na drutach, na wszystkim zna się najlepiej i tak na serio nikt jej nie trawi. Dwie sale obok rodzi się niemowlę z siusiakiem, prawie 4 kg, gęste czarne włosy, wielkie świecące oczka,
to też nie ja, ja rodzę się w taksówce, która właśnie staje pod szpitalem, lekarz staje z rozdziawioną gębą, "to będzie raczej idiota". Akuszerka myli głowę z dupcią, to było wstrząśnienie baniaka. Dwa miesiące w inkubatorze, z czego miesiąc bez prądu, w ciemnościach zupełnych zresztą.
Wzrost | : | 179 cm i cały czas rośnie |
Waga | : | słuszna, nawet słuszniejsza |
Oczy | : | jedno zielone, drugie za to lewe |
Długość i kolor włosów | : | brak długości, to i brak koloru |
Zużycie alkoholu | : | absolutnie zerowe |
Best before | : | nie określono |
Humor | : | absolutnie zupełny brak |
Poczucie estetyki | : | bardzo mocno zachwiane |
Stosunek do | : | odmienny |
Poziom IQ | : | rano 1 cyfrowy, później spada |
Uznawane świętości | : | brak jakichkolwiek |
Film | : | Czas Apokalipsy |
Drugi film | : | Żywot Briana |
Książka | : | Paragraf 22 |
Muzyka | : | The Doors, Pink Floyd |
Wzór osobowości | : | Kojot ze strusia pędziwiatra |
Orientacja polityczna | : | sezon polowania na kaczki |
Obawa | : | że zgłupieję |
Obawa większa | : | że jednak zmądrzeję |
Kobieta | : | miła, szczupła, mądra |
Zboczenie | : | szpilki ( u kobiety ) |
Zawodowo | : | informatyk, grafik, pieśniarz |
Prywatnie | : | przeciętny kretyn |
TROCHĘ HISTORII TEGO MIEJSCA
Tutaj parę zdań o historii tej strony. Pomysł WYWIESZENIA się kwitł we mnie powoli, ze wszystkich stron tylko adresy, maile, piny, puki, kody, numery, certyfikaty, protokoły.Świat oszalał, oszalałem i ja. Internet , teraz wiem jak to się pisze, wcześniej myliłem to pojęcie z innym. Pomocną dłoń podał mi sąsiada syn, który dobrze znał woźnego internatu przy Zespole Szkół Gastronomicznych, udałem się do niego
po garść wskazówek, znaczy do tego woźnego, człek starszy już, bywały w świecie, on naprowadził mnie na dobrą drogę, wytłumaczył,
iż nie o INTERNAT , a o INTERNET zapewne mi chodzi. Oświecił mnie niejako, opowiadał, a erudytą był wspaniałym o świecie stron www,
o mailach, allegrach, onetach, randkach, niesamowita sprawa. Postanowiłem zrobić i ja taką stronę, pomyślałem po co pchać się od razu
w WWW, może na początku wystarczy tylko jedno W, tak też i zrobiłem. Moja pierwsza strona był dość statyczna, by nie powiedzieć uboga, zrobiłem ją z tektury falistej, wzmocnionej czterema listewkami, na trwałe zawiesiłem w przedpokoju, na środku moje zdjęcie, pod spodem zdjęcie mojego kota, coś tam o sobie napisałem, dwa podkreślenia czerwonym markerem i jedno niebieskim. Wyglądała super. Po paru dniach, jako że strona powinna żyć, przy pomocy zszywacza i taśmy dwustronnej przymocowałem do niej pudełko po butach, już miałem skrzynkę mailową. Zaświtała mi jeszcze myśl, żeby jakiegoś APLETA JAVY umieścić, niestety nic z tego nie wyszło, w sklepie motoryzacyjnym mieli tylko APLETY do Hondy, Suzuki, ale do JAVY nie mieli, co prawda znajomy co szmuglował knedliki z Czech obiecał
mi coś takiego załatwić, ale .... Kwesta ANIMACJI we fleszu też przepadła, byłem co prawda w Bielsku w Semaforze, tam gdzie kręcili Misia Uszatka i Bolka i Lolka, ale syndyk masy upadłościowej powiedział mi, że już nikogo ze starej ekipy animatorów nie zastałem.
Strona pozostała statyczna. Z kawałka starej rolety okiennej pomalowanej na żółto zrobiłem BANNER, umieszczając na nim proporczyki Polonii Bytom, Górnika Zabrze, Świadectwo Pierwszej Komunii wnuczki sołtysa z Parzymiechów Dolnych i tabliczkę informacyjną posterunku SOK z dworca kolejowego w Słupsku, obok na gwoździu wisiała skarbonka z puszki po piwie, zawsze to parę groszy wpadnie
za reklamę. Pokazałem ją sąsiadce, zaraz też zrobiła swoją stronę, ale zrobiła ją na szydełku, na dole przyczepiając takie kolorowe koraliki ze szkła, widać było kobiecą rękę. To były pierwsze strony w na naszej ulicy, potem jeszcze doszła strona zakładu pogrzebowego "PROMYCZEK" piękna, gustowna zrobiona z płyty granitowej i chromowanych uchwytów od trumny. Odwiedzaliśmy w trójkę te swoje strony, dodaliśmy się wzajemnie do ulubionych, po jakimś czasie zrobiliśmy linki ze sznurka do wieszania prania. Licznik odwiedzin wzajemnych zrobiony z zawieszonego na gumce ołówka kopiowego i gumki co jakiś czas musiałem kasować, bo się przepełniał. Postanowiliśmy wyjść
na świat, strona W to było za mało, dalszym krokiem była strona WW, zrobiłem zdjęcie tej swoje strony i stron sąsiadów, pokserowałem to, wywiesiłem na całej ulicy, w każdej klatce, nawet poleciałem na pocztę zamieścić adres strony w książce telefonicznej.
To cały czas było nie to, w dalszym ciągu brakowało nam tego ostatniego W. Praktyka praktyką, ale wiedza teoretyczna jest najważniejsza, poszedłem do księgarni, bardzo miła pani poradziła mi pozycję SAMOTNOŚĆ W SIECI, a o to chodziło, o SIEĆ, od razu kupiłem wszystkie pozycje o łowieniu ryb, locję Bałtyku i przewodnik po latarniach morskich. Szlag by to trafił, ani słowa o WWW. Szukałem dalej, obejrzałem wszystkie występy Adama Słodowego, obleciałem Castoramy na południu kraju, przejrzałem 30 roczników Młodego Technika,
od deski do deski przeczytałem pierwsze wydanie ZRÓB TO SAM Adama Słodowego, ani słowa o WWW.
po garść wskazówek, znaczy do tego woźnego, człek starszy już, bywały w świecie, on naprowadził mnie na dobrą drogę, wytłumaczył,
iż nie o INTERNAT , a o INTERNET zapewne mi chodzi. Oświecił mnie niejako, opowiadał, a erudytą był wspaniałym o świecie stron www,
o mailach, allegrach, onetach, randkach, niesamowita sprawa. Postanowiłem zrobić i ja taką stronę, pomyślałem po co pchać się od razu
w WWW, może na początku wystarczy tylko jedno W, tak też i zrobiłem. Moja pierwsza strona był dość statyczna, by nie powiedzieć uboga, zrobiłem ją z tektury falistej, wzmocnionej czterema listewkami, na trwałe zawiesiłem w przedpokoju, na środku moje zdjęcie, pod spodem zdjęcie mojego kota, coś tam o sobie napisałem, dwa podkreślenia czerwonym markerem i jedno niebieskim. Wyglądała super. Po paru dniach, jako że strona powinna żyć, przy pomocy zszywacza i taśmy dwustronnej przymocowałem do niej pudełko po butach, już miałem skrzynkę mailową. Zaświtała mi jeszcze myśl, żeby jakiegoś APLETA JAVY umieścić, niestety nic z tego nie wyszło, w sklepie motoryzacyjnym mieli tylko APLETY do Hondy, Suzuki, ale do JAVY nie mieli, co prawda znajomy co szmuglował knedliki z Czech obiecał
mi coś takiego załatwić, ale .... Kwesta ANIMACJI we fleszu też przepadła, byłem co prawda w Bielsku w Semaforze, tam gdzie kręcili Misia Uszatka i Bolka i Lolka, ale syndyk masy upadłościowej powiedział mi, że już nikogo ze starej ekipy animatorów nie zastałem.
Strona pozostała statyczna. Z kawałka starej rolety okiennej pomalowanej na żółto zrobiłem BANNER, umieszczając na nim proporczyki Polonii Bytom, Górnika Zabrze, Świadectwo Pierwszej Komunii wnuczki sołtysa z Parzymiechów Dolnych i tabliczkę informacyjną posterunku SOK z dworca kolejowego w Słupsku, obok na gwoździu wisiała skarbonka z puszki po piwie, zawsze to parę groszy wpadnie
za reklamę. Pokazałem ją sąsiadce, zaraz też zrobiła swoją stronę, ale zrobiła ją na szydełku, na dole przyczepiając takie kolorowe koraliki ze szkła, widać było kobiecą rękę. To były pierwsze strony w na naszej ulicy, potem jeszcze doszła strona zakładu pogrzebowego "PROMYCZEK" piękna, gustowna zrobiona z płyty granitowej i chromowanych uchwytów od trumny. Odwiedzaliśmy w trójkę te swoje strony, dodaliśmy się wzajemnie do ulubionych, po jakimś czasie zrobiliśmy linki ze sznurka do wieszania prania. Licznik odwiedzin wzajemnych zrobiony z zawieszonego na gumce ołówka kopiowego i gumki co jakiś czas musiałem kasować, bo się przepełniał. Postanowiliśmy wyjść
na świat, strona W to było za mało, dalszym krokiem była strona WW, zrobiłem zdjęcie tej swoje strony i stron sąsiadów, pokserowałem to, wywiesiłem na całej ulicy, w każdej klatce, nawet poleciałem na pocztę zamieścić adres strony w książce telefonicznej.
To cały czas było nie to, w dalszym ciągu brakowało nam tego ostatniego W. Praktyka praktyką, ale wiedza teoretyczna jest najważniejsza, poszedłem do księgarni, bardzo miła pani poradziła mi pozycję SAMOTNOŚĆ W SIECI, a o to chodziło, o SIEĆ, od razu kupiłem wszystkie pozycje o łowieniu ryb, locję Bałtyku i przewodnik po latarniach morskich. Szlag by to trafił, ani słowa o WWW. Szukałem dalej, obejrzałem wszystkie występy Adama Słodowego, obleciałem Castoramy na południu kraju, przejrzałem 30 roczników Młodego Technika,
od deski do deski przeczytałem pierwsze wydanie ZRÓB TO SAM Adama Słodowego, ani słowa o WWW.
MODELARSTWO - PASJA ŻYCIA
Moje pasje modelarski zrodziły się jakoś tak same z siebie na początku lat siedemdziesiątych, początki to oczywiście modele kartonowe oparte o wydawnictwo Mały Modelarz, mój pierwszy zrobiony model to niszczyciel Garland. W latach owych,
gdy jedynym miejscem zakupu czegokolwiek była jedynie Składnica Harcerska. Źródłem informacji były książki, głównie "stary i nowy testament", czyli "ABC MINIATUROWEGO LOTNICTWA" i "MINIATUROWE LOTNICTWO" Wiesława Schiera, oraz miesięcznik MODELARZ i SKRZYDLATA POLSKA.
Lata osiemdziesiąte to głównie wolnolatki F1A, jakieś tam gumówki, pierwsze próby lotu na uwięzi i modele plastikowe. Na fotkach poniżej już historycznych mój pierwszy start modelem RC. Było
to 26 października 1991 roku, za mną Olo. Pierwsze loty czyniłem jedynie modelami szybowców, głównie modelami pozyskanymi od znajomych i tu wielkie dzięki Olowi. Tak to trwało do roku 1993, później zacząłem strugać swoje własne jeszcze nie fortunne konstrukcje. Pierwsze modele z napędem spalinowym. Wyjazdy do RFN celem dokonania zakupów. Kolejne aparatury, coraz lepszy sprzęt, Aeroklub Gliwicki i lotnisko w Gliwicach. Nie wypada mi nie wspomnieć o moim "mentorze i nauczycielu - Krzyśku z Gliwic
( ten w koszulce w paski ), człowiek który zapnie do wieka od trumny silnik i udowodni, że tym też można polatać. Dlaczego zainteresowałem się modelarstwem ? Może na przekór, jako syn żeglarza obrałem własną drogę, własne zainteresowania, którym jestem po dziś dzień wierny i mam nadzieję zaszczepić je w swoim synu. Obecnie zajmuję się głównie projektowaniem i budową kolejnych modeli z napędem elektrycznym. Moją wielką pasją
od paru lat są wszelkiej maści modele depronowe.
Lata osiemdziesiąte to głównie wolnolatki F1A, jakieś tam gumówki, pierwsze próby lotu na uwięzi i modele plastikowe. Na fotkach poniżej już historycznych mój pierwszy start modelem RC. Było
to 26 października 1991 roku, za mną Olo. Pierwsze loty czyniłem jedynie modelami szybowców, głównie modelami pozyskanymi od znajomych i tu wielkie dzięki Olowi. Tak to trwało do roku 1993, później zacząłem strugać swoje własne jeszcze nie fortunne konstrukcje. Pierwsze modele z napędem spalinowym. Wyjazdy do RFN celem dokonania zakupów. Kolejne aparatury, coraz lepszy sprzęt, Aeroklub Gliwicki i lotnisko w Gliwicach. Nie wypada mi nie wspomnieć o moim "mentorze i nauczycielu - Krzyśku z Gliwic
( ten w koszulce w paski ), człowiek który zapnie do wieka od trumny silnik i udowodni, że tym też można polatać. Dlaczego zainteresowałem się modelarstwem ? Może na przekór, jako syn żeglarza obrałem własną drogę, własne zainteresowania, którym jestem po dziś dzień wierny i mam nadzieję zaszczepić je w swoim synu. Obecnie zajmuję się głównie projektowaniem i budową kolejnych modeli z napędem elektrycznym. Moją wielką pasją
od paru lat są wszelkiej maści modele depronowe.
MOJA MODELARNIA
Kącik ( modelarnia ) mój zajmuje powierzchnię ok 30 metrów kwadratowych. Powstał w trakcie dużego remontu domu, przebudowie uległa piwnica. Wejście dotychczasowe zostało zamurowane. Wybite zostało nowe wejście, wylewka podłogi, wygładzenie ścian, nowa instalacja elektryczna, oświetlenie z podziałem na strefy, kafle na podłodze, co znacznie ułatwia utrzymanie czystości. Duży blat do budowy modeli RC, osobny kącik do budowy modeli plastikowych. Przez lata modelarnia ulegała przebudowie, dzisiaj to dwa pomieszczenia o powierzchni około 50 metrów kwadratowych z bezpośrednim wyjściem na zewnątrz budynku. Co jakiś czas koncepcja tego miejsca się zmienia, co widać na załączonych fotografiach.
MOJE MODELARSTWO
ZRYTY PALNIK
Paragraf 22, Czas Apokalipsy, Żywot Briana, The Doors, obrazy Beksińskiego, ślimak na ostrzu brzytwy, koncert Pink Floyd widziany
na żywo, totalnie zryty baniak, czy też zryty palnik. Facet w słusznym już wieku bawiący się obrazkami, samolocikami na radio, plastikowymi czołgami. Na ile jest to normalne, a na ile stanowi pożywkę dla wszelkiej maści psychospecy, analityków, czy też innych ...logów ?.
Wisi mi to, wisi totalnie, mam to głęboko w .... pie. Żaden ekshibicjonizm z mojej strony, ot chciałbym pokazać, dać trochę wiedzy o amatorskiej budowie modeli i wydaje mi się, że dzisiaj właśnie strona www, czy też blog są najlepszym, najbardziej dostępnym medium dla osiągnięcia tego celu. Żadna reklama samego siebie, żadne "patrzcie jaki jestem fajny, inny od innych". Ktoś kiedyś powiedział, że człek zaczyna się starzeć w momencie w którym przestaje się bawić. Ufny jestem, że inni na tej zabawie też coś zyskają. Chciałbym usłyszeć wrzask motyla.
na żywo, totalnie zryty baniak, czy też zryty palnik. Facet w słusznym już wieku bawiący się obrazkami, samolocikami na radio, plastikowymi czołgami. Na ile jest to normalne, a na ile stanowi pożywkę dla wszelkiej maści psychospecy, analityków, czy też innych ...logów ?.
Wisi mi to, wisi totalnie, mam to głęboko w .... pie. Żaden ekshibicjonizm z mojej strony, ot chciałbym pokazać, dać trochę wiedzy o amatorskiej budowie modeli i wydaje mi się, że dzisiaj właśnie strona www, czy też blog są najlepszym, najbardziej dostępnym medium dla osiągnięcia tego celu. Żadna reklama samego siebie, żadne "patrzcie jaki jestem fajny, inny od innych". Ktoś kiedyś powiedział, że człek zaczyna się starzeć w momencie w którym przestaje się bawić. Ufny jestem, że inni na tej zabawie też coś zyskają. Chciałbym usłyszeć wrzask motyla.
Ty masz totalnie zryty palnik, tak mnie ktoś kiedyś określił. A wcześniej widząc moje obrazki zapytał " A co by było, gdyby każdy myślał tak jak ty ? ". " To musiałbym być idiotą myśląc inaczej, niż każdy " pojechałem cytatem z Paragrafu 22. Reasumując możesz się zastanawiać
na ile jestem człowiekiem poważnym, na ile zgrywusem, a na ile pajacem ? Stron podobnych do tej znajdziesz w sieci bez liku, jedne poważne, inne zabawne jeszcze inne napuszone bijące swą mądrością. Tutaj nie znajdziesz odpowiedzi, cała siła tkwi w tym, że w takim jak to miejscu każdy może być każdym, do woli, bez ograniczeń. Wszak to tylko słowa i obrazki. Jeśli któreś z mych słów, czy też obrazków czytelniku mój drogi uraziły Cię w jakiś sposób, zniesmaczyły, czy też wywołały inne reakcje dalekie od pozytywnych, cóż mogę Cię jedynie przeprosić jednocześnie uświadamiając, że przymusu nie ma.
na ile jestem człowiekiem poważnym, na ile zgrywusem, a na ile pajacem ? Stron podobnych do tej znajdziesz w sieci bez liku, jedne poważne, inne zabawne jeszcze inne napuszone bijące swą mądrością. Tutaj nie znajdziesz odpowiedzi, cała siła tkwi w tym, że w takim jak to miejscu każdy może być każdym, do woli, bez ograniczeń. Wszak to tylko słowa i obrazki. Jeśli któreś z mych słów, czy też obrazków czytelniku mój drogi uraziły Cię w jakiś sposób, zniesmaczyły, czy też wywołały inne reakcje dalekie od pozytywnych, cóż mogę Cię jedynie przeprosić jednocześnie uświadamiając, że przymusu nie ma.
STREFA KONTAKTU
Nim do mnie napiszesz czytaczu drogi, na co zresztą liczę, wiedz, że wszelkie treści, teksty , fotografie, grafiki, rysunki i inne materiały na tej stronie i na moich blogach są mojego i tylko mojego autorstwa, o ile oczywiście nie podałem inaczej.
Kopiowanie ich w celu używania komercyjno zarobkowego i co najgorsze podpisywanie się pod nimi ( z czym się już spotkałem ) uważam za czystej miary skur...syństwo i normalną kradzież i tak to będę nazywał i w miarę możliwości ścigał w zakresie praw
mi przysługujących. Plany moich konstrukcji, modeli i innych wynalazków udostępniam tylko i wyłącznie w formacie PDF.
Kopiowanie ich w celu używania komercyjno zarobkowego i co najgorsze podpisywanie się pod nimi ( z czym się już spotkałem ) uważam za czystej miary skur...syństwo i normalną kradzież i tak to będę nazywał i w miarę możliwości ścigał w zakresie praw
mi przysługujących. Plany moich konstrukcji, modeli i innych wynalazków udostępniam tylko i wyłącznie w formacie PDF.
Odezwa do młodzieży :) istnieje coś takiego jak książka, pełna wiedzy, uruchamiająca wyobraźnię i pisana zazwyczaj przez ludzi znających się na rzeczy, gdyż niestety, ale w necie całą masa informacji to papka i śmieci. Zapraszam młode pokolenie do czytania. Poszukania w bibliotekach, na allegro książek o modelarstwie, które wydawane były w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych ubiegłego wieku. To są prawdziwe skarbnice wiedzy.