MOJE Z FOTOGRAFIĄ BOJE

...czasami niełatwo jest oprzeć się pokusie - bycia bogiem..."Czas Apokalipsy" F.F.Coppola

JAKOWEŚ TAM SŁOWO WSTĘPNE W TYM TEMACIE I TROCHĘ PISANINY.

Hasselblad  

Przeszło 160 lat historii, w 1839 roku Louis Daguerre pierwszy raz zademonstrował członkom Francuskiej Akademii Nauk sposób uwieczniania obrazów na posrebrzanych miedzianych płytach. A dzisiaj hobby milionów ludzi. Do tej pory jakiś tam aparat, rolka filmu, później odbitki odebrane od fotografa - takie hobby ograniczone, hobby zależne, a dzisiaj ?. Pełna władza nad efektem końcowym, od momentu wciśnięcia migawki aż do momentu wyjęcia odbitki z drukarki, a co teściowa krzywo zerka z prawej strony zdjęcia, to sru ją w fotoszopie na jakąś długonogą blond podmienić, w miejsce Tico wstawiamy Mercedesa, co z tego że wakacje spędzone na działce, sru i już siedzimy pod palmami Sri Lankii, znajomym tak mimochodem pokazujemy, żeby im kopary do parteru spadły. Czyż to nie jest wspaniałe.

     

Tak na serio fotografię traktuję jako swoje drugie hobby, czy tez raczej pasję, celem moim nie jest stać się profesjonalistą, a jedynie przestać ROBIĆ ZDJĘCIA, A ZACZĄĆ ROBIĆ FOTOGRAFIE, moje zainteresowania malarstwem dalej są aktualne jedynie w pewnym momencie zmieniłem narzędzie przesiadając się z palety na aparat cyfrowy i komputer. Istnieje wiele stron poswięconych fotografii, pełnych opisów technicznych samych aparatów, gdzie każdy model dosłownie rozwalany jest na elementy pierwsze, nie chcąc powtarzać tego co już jest ogólnie dostępne chciałbym jedynie pokazać jakies tam moje zmagania i konkluzję w tym zakresie.

  Hasselblad
     
Ślimak na ostrzu noża  

Jedyna moja rada to nie wywarzać drzwi już otwartych, a raczej słuchać porad tych, którzy naprawdę coś potrafią powiedzieć o istocie rzeczy. Zainteresowanych kwestiami technicznymi odsyłam do linków, gdzie naprawdę można zdobyć garść konkretnych informacji.
Do czego sam dążę ?. Chyba jedynie do tego by kolejne ujęcie, które udaje mi się uchwycić było ujęciem świadomym. Z setek zrobionych przez siebie zdjęć tylko niektóre , tak mi się wydaję, mogą za takowe uchodzić. Nie pretenduję do miana FOTOGRAFA a jedynie amatora. Trochę własnych prac zamieściłem w galerii do której zapraszam.

     

JEDYNA PRAWDZIWA HISTORIA APARATU CYFROWEGO

Fotografia od najmłodszych lat zawsze mi towarzyszyła w życiu, począwszy od lat siedemdziesiątych przez moje ręce przeszło kilka zdać by się mogło całkiem fajnych aparatów, od ZORKI poprzez SMIENĘ 8M aż po kultowego ZENITA E. Niestety nadeszły wspaniałe lata osiemdziesiąte, pierwsze komputery domowe, pierwsze otwarte złamanie kości podudzia, pierwsza randka, pierwsza butelka wina RAMBO. Nie wiem czy mogę się nazwac prekursorem tak zwanej fotografii cyfrowej, ale z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć że w roku 1985 wyprzedzałem epokę. Klasa maturalna, w zanadrzu wakacje , ZENIT , którego wtedy miałem był aparatem dość ciężkim, nieporęcznym , dodatkowy brak fotolabów i ta niepewność (wyjdzie, czy też nie) skłoniły mnie jak ongiś twórcę Polaroida do poszukiwań innej drogi, tak narodziła się fotograf CYFROWA. Jako że nikt przede mną nie robił niczego podobnego moje prace poprzedzone były silną podbudową teoretyczną z zakresu elektroniki, informatyki, mechaniki precyzyjnej i optyki. Pół roku studiów teoretycznych i wreszcie rozpocząłem pracę nad pierwszym na świecie kompaktowym aparatem cyfrowym.

KONSTRUKCJA PIERWSZEGO APARATU CYFROWEGO :)

Jako body użyłem obudowy z magnetofonu szpulowego ZK140 T. Modyfikacji poddałem przede wszystkim elektronikę, wyciąłem z płytki blok wzmacniacza, zasilacz i kondensatory, co później okazało się wielkim błĘdem. Otwory po tależach napędowych tasmy zasklepiłem płytą wiórową.
Problem pierwszy MATRYCA.
MATRYCA była czteroelementowa; inaczej 4 pixelowa zrobiona z mydelniczki, czterech fototranzystorów przysłonietych barwioną folią na kolory : czerwony, zielony, niebieski i czwarty element w kolorze szmaragdowym ( patrz obecne matryce SONY ) interpolacja sprzętowa uzyskana poprzez wybicie dodatkowych czterech otworów gwoździem 12 calowym. Jako SZKŁO zastosowałem obiektyw z rzutnika do przeźroczy firmy PREXER po wcześniejszym usunięciu soczewek; miało to niebagatelny wpływ na jasność obiektywu. Aparat generalnie miał pracować w trybie pełnego automatu, trybie preselekcji czasu i trybie manualnym. Najgorsza była preselekcja czasu, zastosowałem migawkę mechaniczną szczelinową zrobioną z kawałka barwionej na czarno blachy i grzebienia oraz spręzyn z zegara ściennego, łóżka polowego i kawałka pióra resoru z MALUCHA,dodatkowo wmontowałem MINUTNIK DO JAJEK, co dawało możliwość wydłużenia czasu naświetlenia do ok. 30 minut. Problemem były wstrząsy przy długich czasach naświetlenia i zastosowaniu zoomu, rozwiązałem to poprzez wahliwe zawieszenie zespołu optycznego i matrycy za pomocą czterech gum do WEKOWANIA SŁOIKÓW i układu żyroskopowego napędzanego silniczkiem elektrycznym z enerdowskiego samochodu zabawki WARTBURG. Aparat to przede wszystkim dobre SZKŁO, z racji tego, że matryca była tylko 4 pixelowa zrezygnowałem z zoomu cyfrowego, stosując jedynie optyczny, doskonałym rozwiązaniem okazała się BUTELKA PO MLEKU owinięta taśmą izolacyjną, z racji grubości denka uzyskałem zoom 20 krotny, co jak na tamte czasy było niezłym wynikiem, nie ma niestety róży bez kolców, butelka miała wytłoczony napis SPOŁEM co powodowało powstawanie dziwnych artefaktów na zdjęciach. Wybór trybu pracy odbywał się przy pomocy programatora z pralki automatycznej LUNA 385 i klawiatury basowej akordeonu Weltamister. Nie małym problemem był sam wysietlacz, zastosowałem kineskop z telewizora turystycznego YUNOST 2, kineskop z RUBINA mimo że kolorowy był za ciężki. Teraz nadszedł czas na odpowiedni firmware aparatu. Sąsiada kumpla dziewczyny brata szwagier znał gościa, którego teść miał dojście do ZETO w Katowicach, tam też powstało odpowiednie oprogramowanie pisane w Fortranie, jako czytnik taśmy dziurkowanej zastosowanie znalazła chińska pozytywka, przekładnia z maszynki do mięsa i latarka zasilana baterią R5. Karta pamięci, tutaj zastosowanie znalazła KASETA MAGNETOFONOWA STILON GORZÓW 120 MINUT CHROMOWA, sam zapis zdjęcia odbywał się za pomocą wyciętego mechanizmu z magnetofonu kasetowego MK232 GRUNDIG, mikrofonu nie odcinałem przez co mogłem do każdego zdjęcia dograć ok. 30 sekund notatki głosowej. Kondensatory o których wcześniej wspomniałem wróciły na swoje miejsce, w połączeniu z lampą przednią od składaka WIGRY 2 dawały całkiem niezły flash o zasięgu ok 3 m, a po przetarciu szybki mawet 4. Zasilanie aparatu, tradycyjny akumulator wyjęty z POLONEZA. Prawdziwym cudem techniki był pięciopunktowy system pomiaru światła oparty na ułożonych w formie krzyża światłomierzach SWOŁOCZ 2, pięciu opakowaniach po jogurcie i wadze jednoszalkowej legalizowanej produkcji PREDOM NIEWADÓW, waga doskonale radziła sobie w trybie centralno ważonym. Pomiar odległości AF odbywał się za pomocą sklejonych ze sobą czterech taśm mierniczych po 15 metrów każda z dokładnością do plus minus 30 cm . Pilot zdalnego sterowania, to linka hamulcowa w bowdenie wymontowana z KOMARKA. Pierścień redukcyjny zrobiłem ze studzienki kanalizacyjnej, a osłonę przeciwsłoneczną i filtr UV z wiadra emaliowanego wysmołowanego od środka i naciągniętej rajstopy dziecięcej czarnej. Calości dopełniał pasek na szyję z uprzeży spadochronu desantowego i denko obiektywu pomalowane na czarny kolor z żółtym napisem SZARP, tylko taka emalia ftalowa była wtedy w sprzedaży. Znajomy lakiernik całą konstrukcję pomalował FARBĄ SREBRZANKĄ do kaloryferów za pomocą wałka, co dało bardzo gustowną obudowę aparatu. Napisy ekspolatacyjne wycięte z TRYBUNY LUDU.

PIERWSZY MÓJ PLENER FOTOGRAFICZNY.

Matura za mną, przede mną Bieszczady, rozpisany miałem dokładnie cały scenariusz co gdzie i kiedy będę pstrykał. Jako że teoria swoje a praktyka swoje, okazało się że ktoś mi podprowadził w pociągu akumulator, tak że wylądowałem w Cisnej z aparatem ale bez zasilania. Z zazdrością i jednakoż pewną ironią zerkałem na tych co mieli ze sobą Smieny i Zenity, a czasami i jakaś Praktika się trafiła, ale cóż ja miałem aparat cyfrowy, cztery butelki wina SAMURAJ, tyle dałem za wypożyczenie starego agregatu prądotwórczego , pięć butelek za dowiezienie mnie z tym agregatem nad Solinę, tama fotografowana z góry w dół do lustra wody, niesamowity widok, zebrał się niezły tłum ludzi, agregat chodził na najwyższych obrotach, fakt dym trochę przysłonił to co miałem fotografować, ale miałem aparat cyfrowy, reszta się nie liczyła. Wychyliłem się z nad barierki.....


Tama nad Soliną  

.... Ręce miałem umazane towotem bo agregat nie od razu zapalał, aparat mi się wymsknął, jako że miałem założony na szyję pasek, pociągnął mnie za sobą w dół, wisiałem tak może z dwie minuty, dym opadł, kierownik tamy który towarzyszył mi od początku zorientował się o co chodzi, odciął mnie w ostatniej chwili od aparatu nożem kuchennym firmy GERLACH z miejscowej STOŁÓWKI ZAKŁADOWEJ, po dwóch sekundach było słychać plusk. To był jak mniemam PIERWSZY NA ŚWIECIE KOMPAKTOWY APARAT CYFROWY.


Na fotografii obok jedyne zachowane zdjęcie z tego pleneru, zrobione jeszcze przed wypadkiem.

SPECYFIKACJA TECHNICZNA APARATU CYFROWEGO SZARP-MARK 1.0

Matryca

 

4 pixele interpolowane do 8

Pamięć wewnętrzna

 

Taśma perforowana

Pamięć zewnętrzna

 

Taśma Stilon Gorzów C60, C90, C120 żelazowo chromowa lub żelazowa

Lampa błyskowa

 

TAK 3 - 4 m zasięgu

Pomiar światła

 

TTL 5-cio punktowy centralnie ważony, uśredniony, puntowy

Samowyzwalacz

 

do 30 minut

Nagrywanie dzwięku

 

TAK

Waga

 

26 kg ( bez akumulatorka )

Kolor obudowy

 

Srebrny

www.motylasty.pl

www.motylasty.pl

MÓJ SPRZĘT FOTOGRAFICZNY

By cokolwiek o czymkolwiek napisać, czy też wyrażać swe opinie wpierw trzeba tego "kolwieka" poznać potrzymać trochę w łapach, pobawić się nim, poznać jego możliwości, może więc na początek napisze o aparatach którymi dane mi było "pstrykac" i które były, czy też są w moim posiadaniu.

ROK 2001 - SONY DSC 505V

SONY DSC 505V  

Moja prawdziwa przygoda z fotografią cyfrową zaczęła się w roku 2001, pierwszym aparatem cyfrowym, którego używałem przez dłuższy czas był SONY DSC505V, bardzo nietypowa konstrukcja, faktycznie to duży obiektyw z doczepionym przegubowo aparatem , 3 milionowa matryca, dobry obiektyw,
zrobiłem nim w sumie ok 2000 zdjęć głównie w trybie auto.
W tej chwili aparat dostępny jest jedynie z drugiej ręki,
jedyny minus wart podkreślenia to to że kadrwanie zdjęcia odbywa się tylko na wyświetlaczu, gdyż aparat pozbawiony jest jakiegokolwiek innego wizjera. jest to szczególnie kłopotliwe w pełnym słońcu, praktycznie obraz na wyświetlaczu staje się niewidoczny.

ROK 2003 - SONY DSC F-707

SONY DSC-F707  

Pozostałem wierny firmie Sony i nabyłem w 2003 roku 707, niesamowity skok jakościowy w stosunku do 505, po pierwsze wizjer elektroniczny, odpadły problemy z "pstrykaniem" w słońcu, po drugie jasniejszy obiektyw, zmieniono zoom , w 505 był 3x opty i do tego 3x digi co dawało 10x, ale jak wiadomo digi się nie liczy istotnym jest opty, teraz zastosowano 5x opty i 2x digi. Oczywiście obiektyw i korpus dalej są "wyginane". Następną sprawą jest matryca , poprzednio 3 MPx, teraz 5MPx i full manual - co mnie najbardziej cieszyło oraz możliwość podpięcia zewnętrznej lampy. Służyła mi ta armata dumnie przez pół roku i mogę powiedzieć, że na nim zdobyłem pierwsze chyba szlify jeśli chodzi o cyfrowe foto, dokupiłem trochę akcesoriów typu statywy, filtry, rasowa w miare pojemna torba.

ROK 2004 - SONY DSC F-717

SONY DSC-F717  

Wierność Sony nadal pozostała, 717 to mój lider od początku 2004 roku, praktycznie jest to to samo co 707, dlaczego zdecydowałem sie kupić własnie ten aparat ?. Może przyzwyczajenie, może dobre szkło, dodatki które pozostały mi po 707 pasują do 717. A co nowego ?. Przede wszystkim rozbudowano firmware aparatu, doszła krzywa tonalna, gorąca stopka pod lampę, USB2 i MemoryStick Pro, niestety zmieniono układ klawiszy na obiektywie, no cóż ten z 707 bardziej mi odpowiadał. Model ten zszedł ze sceny jakiś czas temu, ale przez wielu pstrykaczy po dzień dzisiejszy uznawany jest za aparat poniekąd kultowy, chyba głównie z racji na trafne połączenie dobrej elektroniki z bardzo dobrym obiektywem i inowację.

ROK 2007 - SONY ALFA-100

SONY ALFA-100  

Miłość" do Sony nadal trwa.
10 stycznia 2007 wskoczyłem na kolejny etap wtajemniczenia w dziedzinie fotografii. Po wielu przemyśleniach zdecydowałem sie na zakup pierwszej cyfrowej lustrzanki.

Wybór padł na system Sony Alfa 100.
- matryca 10,2 Mp
- stabilizacja matrycy
- system czyszczenia matrycy
- 2.5 calowy wyświetlacz
- dwa obiektywy w komplecie.

Pisać o tym aparacie byłoby grzechem. Zainteresowani znajdą bez problemu jego specyfikację techniczną w sieci . Jakoś do dzisiaj nie potrafię się z nim rozstać, fakt brakuje mi podgląu na żywo, ale jakość zdjęć kompensuje ten fakt. Co dalej ?

Czekam, może Alfa 300, może Alfa 350.
Ewentualnie przesiadka na pełny format.

  SONY ALFA-100

ROK 2004 - YASHICA 108 MULTI

YASHICA 108 MULTI  

Cyfrowe foto to wspaniała przygoda, niesamowite możliwości twórcze, ale ta forma fotografii zabrała nam jedno, jedną niepowtarzalną rzecz - NIEPEWNOŚĆ.
Możliwość przejrzenia zdjęcia zaraz po jego wykonaniu prowadzi nas do rozrzutności, klepiemy niesamowitą ilość fotek - ile karta dała, kasujemy i klepiemy na nowo, a gdzie ta niepewność, ten dreszczyk, który odczuwaliśmy odbierając odbitki od fotogtafa. To skłoniło mnie do może nie powrotu, ale prób z "analogiem". Nabyłem od Ola :) YASHICE 108, fajna lustrzanka, bez zbędnych bajerów, spróbuje, jak kiedyś ZENITEM odnaleźć tę niepewność, bez komputera, czytnika, a po prostu z koperty od fotografa.

ROK 2006 - KAMERA CYFROWA SONY DCR-TRV 270

SONY DCR-TRV270  

Chęć zaistnienia na polu filmu skłoniła mnie do zakupu cyfrowej kamery. Wybór padł na SONY DCR-TRV270. i jest on z mojej strony jak najbardziej świadomym kompromisem. W miarę prosta zabawka w obsłudze, głównie posłuży mi do rejestrowania rozwoju małego Motylka, a takoż i do kręcenia mych poczynań w powietrzu. Mam nadzieję niebawem zamieścić pierwsze próby "filmowania".

W międzyczasie przez moje "łapi i oki" przeszło kilkanaście innych aparatów cyfrowych, zazwyczaj dawanych do potestowania przez znajomych, głównie wyroby firm Canon, Fuji i Olympus. Przytaczanie ich opisów tutaj nie miałoby jakiegokolwiek sensu. Zainteresowanych odsyłam do stron głównie temu tematowi poświęconych a także do odpowiednich czasopism i periodyków.

www.motylasty.pl

www.motylasty.pl

GARŚĆ MYŚLI JAK NAJBARDZIEJ PRZYDATNYCH.

...widziałem ślimaka pełznącego po krawędzi brzytwy, to jest mój sen,mój koszmar...
"Czas Apokalipsy" F.F.Coppola

 

Tipsy
 

Chciałbym w tym miejscu opisać swoją walkę z obiektywem, może trochę na zasadzie czegoś w formie poradnika, miejsc takich w sieci jest bez mała wiele, kierowanych do różnych ludzi, o różnym stopniu zaawansowania.
Nie chciałbym być posądzanym o jakiegoś typu plagiat, mógłbym wszystkich zainteresowanych odsyłać do innych stron, ale w takim razie jaki sens miałaby ta strona. Zasady w fotografii są jedne, ukształtowały się na przestrzeni wielu lat, często będe powtarzał to co można przeczytać w "mądrych księgach" , czy też znaleźć w innych miejscach netu.

     

Treści tę kieruję chyba najbardziej do samego siebie, może po trochu też kieruję ja do moich znajomych, których pasja fotografii dopadła. Uważam iż nie ma sensu wyważać drzwi już dawno otwartych, wystarczy poszukać, popróbować samemu, a kolejne zdjęcia będa coraz lepsze.
W podziękowaniu i jednocześnie w wielkim szacunku dla wielkich świata fotografii spróbuje pokazać że warto.

 
Burza nad Bytomiem

 

Mam aparat i co dalej, czyli o tym co robić by w obłęd nie popaść.
Moja mała cyfrowa ciemnia, próby w zaciszu domowym.
Oso chozi z tym całym cholernym ISO i po co nam to.
Piekielna głebia, czyli generalnie nie tak ostro droga siostro.
Dlaczego wszystkie zdjęcia generalnie są tak samo nudne i płaskie.
Acze - wybielacz nad wyjebacze, balansowanie na cienkiej linie, czyli o wybielaniu.

 

W kolejnych punktach chciałbym przedstawić rzeczy może dla niektórych oczywiste, dla niektórych nowe, Nie mam
zamiaru posługiwać się językiem typu "patrzcie jaki ja mądry jestem". Jest to coś w rodzaju ściagi chyba najbardziej pisanej dla samego siebie, A jeśli i inni coś tu znajdą , a może nawet odkryją, cóż będzie bardzo fajnie.

KUPIŁEM APARAT I CO DALEJ ?

Zakup pierwszego, czy też kolejnego aparatu to prócz "zminusowania" konta bankowego wielka niewiadoma.
Wątpliwości pojawiają się od razu, ktoś nabył takie cacko, bo innie też to już mają - może na zasadzie mody,
Ktoś inny dokonał tego w pełni świadomie - tym najbardziej współczuję, tygodniami sledził cenniki, czytał
opinie, wreszcie ma to upragnione pudło i od razu wątpliwości , czy dobrze zrobił wybierając własnie ten model.
Jeśli zakup był przypadkowy, czy też dostalismy pstrykacza w ramach prezentu, to chyba nie ma problemu,
a jeśli wybralismy go świadomie, to chyba z myślą by jednak się w tę fotografię trochę pobawić.
Jaki by to nie był aparat , czy lustrzanka cyfrowa, czy też zwykła "małpa" warto się wpierw zaznajomić
z jego instrukcją obsługi, przeczytać ją od deski do deski nie starając sie na siłe wszystkiego zapamiętywać,
a jedynie po to by mieć jakąś "świadomość". Punkt drugi o którym nikt nie wspomina, a wydaję mi się bardzo
istotny to nie wkładanie od razu karty, akumulatorów i pstrykanie wszystkiego co przed nami nie ucieka, a uwaga !!! -
założenie paska - TAK ZAŁOŻENIE PASKA. Nic tak nie poprawia humoru jak widok lotu koszącego naszego
nowego nabytku w kierunku podłogi, świat w tym momencie zamiera - dosłownie, wiem coś o tym.
Perspektywa nowej karty 16 Gb, po którą właśnie miałeś iść do sklepu znika, pozostaje niewiadoma, ileż też
skasują za naprawę, gdyż zazwyczaj nie jest to już naprawa gwarancyjna. Nie na samym aparacie
świat się kończy, jeśli ma to się stać Twoim nowym hobby, niestey ale powinieneś jeszcze trochę
zainwestować w osprzęt dodatkowy :

- dodatkowe zasilanie - naprawde warto mieć przy sobie drugi komplet akumulatorów
- druga karta pamięci - wszak na wszelki wypadek ksiądz ma kucharkę
- pokrowiec na aparat - rozumie się samo przez się
- statyw - bardzo często się przydaje
- osłona przeciwsłoneczna
- jakaś książka o fotografii

Postanowiłem na nowo zacząć bawić się w fotografię, dlaczego ? Oglądając swe dotychczasowe prace dochodzę do wniosku, że jestem cienki jak nić z damskiej pończochy. Gdzieś popełniam błędy, zazwyczaj biel nie jest tak biała, kompozycja wygląda jakby ktoś rozwalił arbuza na przystanku autobusowym, mało w tym świadomości , dużo przypadku, coś trzeba zmienić. Z setek zdjęć tylko parę nadaje się do pokazania, reszta jest nudna, mętna i cały czas taka sama. Zaczynam swą przygodę od nowa :)


MOJA MAŁA CIEMNIA

DSC-F717  

KROK PIERWSZY

Spakowałem aparat do pudełka, wsiadłem w samochód i objeżdziłem wszystkie sklepy foto w okolicy, ciekaw jestem co bym też kupił ?. Po paru godzinach wróciłem do domu, SZOK, w pudełku był mój "nowy aparat". "O nie misiu - mówię do siebie - nie tak od razu sru akumulator , karta i strzelać - powstrzymaj swą emocjonalność, bez emocji syneczku, masz być twardy i konsekwentny", pooglądałem go sobie ze wszystkich stron, trochę nacieszyłem oko z nowego nabytku. W samochód i sru do sklepu, dokupić całą resztę

     

KROK DRUGI

Chcąc uzyskaĆ "świadomość" w tym co robię i chyba po to, by ponaprawiać swoje dotychczasowe błędy "zanabyłem" dwie lampki biurowe, białe mleczne żarówki, papiery ozdobne w kilku kolorach, do lampek zalecano żarówki max 60 Watt, zaszalałem i kupiłem setki, jako że człowiek płaci za swe szaleństwa musiałem raz drugi ruszyć się z domu i "zanabyć" wspomniane 60-tki, setki za bardzo się grzały. Koszt mojego atelier zamknął się w kwocie ok 50 zł. Nie jest tak źle jak na początek.

  Domowa ciemnia
     
Domowa ciemnia  

KROK TRZECI

Jeszcze musiałem tylko dokupić przedłużacz, by jakoś swe studio zaopatrzyć w zasilanie, po czym wszystko "do kupy" poukładałem na biurku, właczyłem "elektownię" i .........
Od czego zacząć ?. Chyba wpierw przetestuję aparat, na rózne okoliczności, wreszcie się dowiem, kto winien, ja czy ON.

     

 

Postanowiłem mocno pomęczyć swój aparat .
Najsampierw "wybieliłem balans" - znaczy się zbalansowałem biel ( opiszę to trochę później ), naznosiłem
różnych dziwnych badziewii, które walały sie gdzieś obok i rozpocząłem proces dociekania prawdy.
Nie bawilem się w żadne kadrowania, ustawiania itd - stąd też może i zdjęcia poniższe przeczą
sztuce fotografii, ale o tym trochę później, na dodatek zdjęcia robiłem o róznej porze dnia, niektóre w nocy
dlatego też odcień tła na jednych jest jaśniejszy, świadomie nie rozjaśniałem ich programowo.

 

DSC-F717  

KOLORY

Ustawiłem gada na autoamatykę, a niech sam się pomartwi o przysłonę i czas, wszak wiekszość zdjęć tych plenerowych jak i innych właśnie do tej pory robiłem w tym trybie. I co widzę ?.Kurde wszystko wydaje mi się być w zakresie kolorów jak najbardziej ok, poukładałem kredki kolorami, do szklanki powkładałem jak leci, nie widzę niczego niepokojącego, może trochę to odbijające się światło za bardzo "wali" po oczach, kiedyś jeszcze raz to spróbuje sfotografować, narazie śpieszyłem się trochę, by jak najszybciej ujrzeć efekt.

Balans bieli  

WHITE

Kolory mam juz za sobą, no nic zabieram sie za wybielanie, na prędce poznosiłem do swego atelier to co przypominało w jakikolwiek sposób biały odcień bieli, a to kredka, kawałek białej kartki, chusteczka higieniczna, szpulka białej nitki i pomięta biała kartka, rózne faktury i rózne odcienie, a miało być biało, pstrykam, szybko wgrywam zdjęcie w komputer i co ?. No jest - białe jest białe, ta pomięta kartka lekko trąci błekitem, patrzę na kartkę, na monitor, na kartkę, na monitor - zgadza się, jest tak w istocie.

Szkło

 

SZKŁO

Czasami na wszelkiej maści imprezach pojawia się "szkło" na stole, i co będzie jak nam przyjdzie sfotografować np szwagra z butelką jakiegoś dobrego trunku w łapie, a wyjdzie nam na zdjęciu wino marki "Rambo" lub też inny wyrób przemysłu siarkowego, świadomie jeszcze obok obłej butelki postawiłem kanciatego pryzmata, a może dojrzę coś fajnego ?. Światełko załamuje się super, odblaski satysfakcjonujące, chyba nie ma się do czego przyczepić.

Metale kolorowe  

METAL

OOOO to zawsze lubiłem, odblaki, odbłyski itd. Chyba powodem tego jest moje zainteresowanie lotnictwem, błyszczące kadłuby samolotów, cóż samolotu nie miałem. to dawaj młotkiem dyska potraktować, wybebeszyć, w środku zawsze jakieś fajne lustro się znajdzie, a jeszcze zegarki dołożyłem do kompletu i monety - jak szaleć to szaleć.

Domowa ciemnia  

FRYZJER

Jutro idę do fryzjera, coś by z włosami zrobić, a to wziąłem na tę okoliczność pędzel i cztery nitki, dwie białe i dwie czarne, zobaczymy co wyjdzie.Nigdy nic nie wiadmomo, a może kiedyś jakaś super blond piękność trafi mi się do "pstryknięcia". Na wszystko człowiek musi być w zasadzie gotowy. I tutaj Soniak poradził sobie dobrze. Fajnego aparat zakupiłem - nie ma co :)

 

Autofocus  

AUTOFOCUS

Szary na szarym, no zobaczymy jak sobie bydlaku poradzisz z tym problemem, a jeszcze kamola dołożyłem w ostatniej chwili. Zawyrczało autofocusem, jak wspomniałem cały czas jadę na automacie, ostrość dobra, mimo tego zdradliwego odbicia światła w wyświetlaczu telefonu.

 

Reasumując, warto poświęcić odrobinę czasu na tego typu próby, przy okazji fajna zabawa dająca jako taki zupełnie nieprzypadkowy efekt, każde zdjęcie robimy świadomie, z pewnym przygotowaniem, trochę zabawy z oświetleniem, troche analizy i porównania tego co leży na stole i tego co widzimy na ekranie. Wydaje mi się że właśnie tędy droga, co mnie to dało ?, Wbrew pozorom bardzo wiele - zaczynam pamiętać o tym by zbalansować biel, chyba tu leży odpowiedź na pytanie które gnębiło mnie po każdej imprezie - dlaczego te cholerne zdjęcia wychodzą mi jakieś takie żółtawe, ale o tym jeszcze się przekonam.

 

O CO CHODZI W TYM CAŁYM DIABELNYM ISO ?

Postanowiłem wyjaśniĆ sobie raz na zawsze o co biega w tym całym ISO. Cały czas do tej pory czując jakiś nieukrywany strach przed większymi jego wartościami. Ale od początku - co to wogóle jest to ISO, w tym miejscu zacytuję : "Czułość - miara stopnia reakcji filmu lub czujnika na działanie światła. Obecnie mierzona w ISO (100, 200, 400, 800). Zasadą jest, że im więcej w kadrze światła zastanego, tym czułość powinna być mniejsza. W aparatach cyfrowych im mniejsza wartość ISO, tym mniej szumów i zakłóceń na fotografii" - koniec cytatu. Sprawa się wyjaśnia - im ISO większe tym więcej szumów na zdjęciu. O czywiście każdy aparat w jakiś sposób radzi sobie z tym problemem, by zdjęcie nie było zbyt zaśnieżone, jest to kwestia oprogramowania danego aparatu. Ale generalnie w słabych warunkach oświetleniowych, zwiększamy ISO, w dobrym świetle ISO ustawiamy na mniejsze. Ja sam zazwyczaj ustawiam na 100, ewentualnie na automatykę, ale jak to mówią starzy górale "jak się niy wywrócis to sie niy nałucys", toteż próbuję. Akurat robiłem sobie herbatkę i wzrok mój padł na dorodną cytrynę, zabrałem ją ze sobą, przekroiłem i dawaj na blat, będziem z ISO walczyć.
ISO-ALL  

CYTRYNKA

To jest zdjęcie cytrynki w całości, robione z odległości mniej wiecej 6 cm ( przy okazji makro mi wyszło). Zrobiłem tych zdjęć dokładnie cztery, za każdym razem ponosząc ISO o następną działkę. Akurat mój Soniak pozwala na ustawienie wartości 100, 200, 400 i 800, prócz oczywiście trybu autoamtycznego, gdzie wartość ISO zaczyna przypominać czasami losowanie szczęśliwego numerka :)

 

ISO-100  

ISO 100

Powiększyłem zdjęcie do rozsądnej wielkości, by przyjrzeć się szczegółom, wszystko ładnie oddane, ładne szare jednolite tło, a i cytrynka wygląda całkiem smakowicie, co prawda efekt Pawłowa lekko mi "ryja" wykrzywia na jej widok , ale analizowam dalej.

 

ISO-200

 

ISO 200

No nie jest źle, da się oglądać, bałem sie jak wspomniałem na początku tego wątku wartości wyższych, ale jak widzę strach miał raczej wielki oczy, narazie nic się nie dzieje.

 

ISO-300  

ISO 400

Z lewej strony zaczyna się pojawiać szum matrycy, cytrynka też jakby już trochę inna, zdać by się mogło iż trochę zciemniała, to jest cały czas duże powiększenie, spróbuję na takim ISO jakiegoś pejzarza walnąć, zobaczę co wyjdzie.

 

ISO-800  

ISO 800

Wyraźny szum po lewej stronie, bez mała wygląda to jak pixeloza, cała masa kolorowych punkcików, których zadaniem jest udawać szare tło, wziąłem byka za rogi.

 

 

Zrobiłem jeszcze jedną próbę, tym razem makro elektroniki, bez wielkich jednorodnych szarości ot po prostu może dla weyfikacji tego co zobaczyłem na cytrynce. Jaka odpowiedź ? To wysokie ISO nie jest takie straszne, fakt objawia się na dużych jednorodnych powierzchniach, tam gdzie obraz jest bardziej dynamiczny, nie widać tego aż tak bardzo, Zresztą zaraz biorę te pliki i gnam do fotolabu, by sprawdzić co z tego wyszło na odbitkach papierowych. Być może strach mój cały czas był nieuzasadniony.

PIEKIELNA GŁĘBIA

Zrozumienie istoty pojęcia głębi daje nam duże możliwości twórcze i to bynajmniej nie w zakresie nurkowania. Więc o co biega ?. Biega o siłę wyrazu, o to co chemy uzyskać na zdjęciu, na co zwrócić uwagę, co wyostrzyć, a co pozostawić rozmyte, a może wyostrzyć wszystko. Zabawa z głębią daje nam dużo frajdy szczególnie podczas robienia zdjęc portretowych, gdy modelka, czy też model dominują, a reszta jest rozmyta stanowiąc wyraźne tło dla osoby fotografowanej. Z kolei robiąc zdjęcie widokowe chcielibyśmy by wszystko było jednakowo wyraźne, np nasz dopiero co wymyty samochód na tle Giewontu. Jak sobie z tym poradzić, by uzyskać za każdym razem efekt zamierzony, a nie przypadkowy ?. Co to jest ta głębia ?, Najprościej rzecz ujmując jest to zakres odległości od obiektywu, w jakiej rejestrowane obiekty pozostają ostre. Ufff. Wiedząc od czego zależna jest wielkość głębi będziemy mogli komponować zdjęcia, na których ostre będzie wszystko, lub też tylko wybrane przez nas obiekty. Na głębię ostrości "wpływa" mają trzy czynniki; są to wartość przysłony, długość ogniskowej obiektywu, odległość fotografowanego przedmiotu od obiektywu. Generalnie determinuje nas wartość przysłony - im przysłona przyjmuje większą wartość (mniejszy jej otwór), tym bardziej powiększa się zakres głębi ostrości. Długość ogniskowej obiektywu - ten czynnik w przypadku aparatów cyfrowych ma mniejsze znaczenie , gdzie ogniskowe są znacznie krótsze niz w aparatch tradycyjnych, zwrócić należy jedynie uwagę na fakt korzystania z zoomu, wtedy ogniskowa nam się wydłuża, a głębia skraca. Odleglość od obiektywu, tutaj dobrze jest umieścić plan pierwszy (np modelkę) w odległości ok 1.5 do 2 m od obiektywu, to spowoduje wyraźne odcięcie od reszty tła. W przykładzie poniższym zasymulowałem ten fakt robiąc zdjęcia makro, gdzie wyraźnie widać, że przy mocno otwartej przysłonie, plan drugi (seledynowy flamaster) jest wyraźnie rozmyty, natomiast przy przysłonie minimalnej zarówno zapalniczka jak i flamaster są jednakowo wyraźne.


Głębia ostrości


Jak to się ma do naszego aparatu i jak to uzyskać ?
Praktycznie każdy aparat cyfrowy wyposażony jest w tak zwane programy tematyczne i takimi programami są : portret, pejzaż, zdjęcia nocne etc.Wystarczy po prostu wybrać przy pomocy pokrętła, lub opcji menu odpowiedni program i sprawa załatwiona. Jeszcze lepiej gdy mamy mozliwość pracy w trybie preselekcji przysłony, wtedy portretując otwieramy przysłone na maxa ( czas zostanie dobrany automatycznie), a robiąc "widoka" zamykamy przysłonę. Mając tryb manualny postępujmy podobnie, z tym że jeszcze możemy poeksperymentować z czasem naświetlenia. Tak się sprawy przedstawiają w wielkim skrócie.

Głębia ostrości  

Głębia ostrości

Przysłona otwarta - wyeksponowany plan pierwszy
 
Przysłona zamknięta, widok ostry

 

SZTUKA KOMPOZYCJI - RODZAJE KADRU

Ileż to razy znajdujemy się w sytuacji, gdy ktoś na siłę pokazuje nam swoje zdjęcia, a to bratanek właŚnie dostąpił komunii, a to szef wrócił z wakacji i całe biuro musi oglądać gdzie był i co widział, zazwyczaj łączy te zdjęcia jedno - są niesamowicie nudne , wszystkie są takie same, na każdym szefa żona w jakiejś kretyńskiej pozie, a to na tle piramidy, a to na tle disneylandu. Po dziesiątym zdjęciu masz już dość, ale uśmiechasz się sztucznie, dziwny grymas pojawia się na Twej twarzy, szlag Cię trafia, ale chwalisz niebywały kunszt fotografującego, wszystkie fotki kolorowe, ale jakies takie płaskie, bez wyrazu. Załóżmy, że w tym samym miejscu, w tym samym czasie pojawiają się dwie osoby z aparatami, jedna z nich to Ty, drugą osobą zaś jest fotograf ( nie koniecznie z National Geografic), Robicie zdjęcia w tym samym miejscu, te same sceny, co powoduje, że jego sposób widzenia jest inny niż Twój, jego zdjęcia przyciągają, Twoje zaś są nijakie, nic sobą nie przedstawiają. Czymże jest fotograf, jak nie pewną formą przekazu, gdzie ścierają się ze sobą dwa ważne czynniki, treść tego co chcemy przekazać, jak i metoda samego przekazu - fotograf to przesłanie, to środek wyrazu umożliwiający złapanie czasu, to język obrazu opierający sie na pewnych regułach, zasadach i sugestiach. Jedną z tych reguł stanowi sztuka kompozycji. Komponowanie obrazu - dobrze skomponowany obraz, czy też fotograf prowadzi niejako ogladającego pokazując elementy ważne, istotne, pokazując główny motyw zdjęcia, tworząc własnie przekaz o który chodziło fotografującemu. Generalnie zdjęcie powinno posiadać jeden motyw, co nie znaczy, że jeden przedmiot. Motywem może być człowiek, grupa ludzi, wierza kościelna, ważnym jest by ogladający od razu motyw ten wychwycił bez zastanawiania się, bez błądzenia wzrokiem po fotografii. Motyw, czy też temat główny ( jak zwał - tak zwał ) nie powinien zawierać w sobie innych motywów. Istotą dobrej kompozycji jest odpowiednio skadrowane zdjęcie, gdzie możemy wyróżnić trzy rodzaje kadru: POZIOMY, PIONOWY I KWADRATOWY.

 

Kadr poziomy  

KADR POZIOMY

Kadr poziomy jest najbardziej popularnym rodzajem kadru. Determinuje go budowa oka ludzkiego . Stosujemy go w przypadku horyzontalnego ułożenia obiektów fotografowanych, kadr ten podkreśla znaczenie linii poziomych do minimum niwelując linie pionowe, uwydatnia relacje pomiędzy obiektami, prowadzi w naturalny sposób wzrok patrzącego. Kadr ten szczególnie przydatny jest podczas uwieczniania widoków ukazując ich rozległośc, doskonale nadaje sie do przedstawiania ruchu. Specyficzna formą tego typu kadru są zdjęcia panoramiczne.

     

KADR PIONOWY

Kadr pionowy stosowany w przypadku dominacji pionów, czyli fotografowaniu portretów, obiektów wysokich, gdzie zależy nam właśnie na ukazaniu "wielkości"
Ten sposób kadrowania pozwala nam na naturalne, samoistne odseparowanie głównego tematu naszej fotografii od tła podkreślając jego znaczenie dla całej kompozycji. Pozwala nam na pokazanie ruchu w dół lub górę. Spadający z dachu kominiarz znacznie lepiej wypadnie nam w kadrze pionowym, gdzie poprzez "prowadzenie " za nim obiektywu dodatkowo lekko rozmyje nam tło potęgując wrażenie ruchu. Oczywiście pod koniec akcji szybko przekręcamy aparat do kadru poziomego. Zdjęcie ostatnie, na którym uwiecznimy siłę przyciągania ziemskiego, osiagniętą prędkość a może i głębokość wbicia w grunt znacznie lepiej będzie wyglądac w poziomie. Ten sposób kadrowania unaoczni nam też różnice pomiędzy fotografowanymi obiektami, wyskakujacy w górę koszykarz na tle kurduplowatego sędziego.

  kadr
     
Kadr kwadratowy  

KADR KWADRATOWY

Nie często spotykany spsób kadrowania, generalnie z racji samej konstrukcji aparatów, gdzie matryca, czy też klatka filmu ma kształ prostokąta. Do uzyskania praktycznie poprzez elektroniczne wykadrowanie fotografii z pomocą odpowiedniego programu komputerowego. Jest to kadr niejako neutralny, wyważony w swej naturze, prowadzący nas od środka obrazu do jego narozników, powodujący że skupiamy się na obrazie jako na całości.

     

SZTUKA KOMPOZYCJI - SPOSOBY DZIELENIA KADRU

Kadr wysoki  

WYSOKA LINIA HORYZONTU

Ten sposób kadrowania unaocznia odległość pomiędzy pierwszym i ostatnim planem, potęguje wrażenie głębi obrazu. Motyw główny skupia się w prawym górnym rogu fotografii, w jednym miejscu zbiegają się chmury, kawałek wydmy i las.

     

CENTRALNA LINIA HORYZONTU

Obraz zostaje podzielony mniej więcej na dwie równe połowy, przez co zatraca się dominacja którejkolwiek z nich.

  Kadr środkowy
     
Kadr  

NISKA LINIA HORYZONTU

Bezkresne, niekończące się niebo, które w sposób znaczący dominuje nad całym obrazem, od razu widać że to właśnie ono. Jego koloryt stanowi główny motym tego ujęcia, dodatkowo dopełnione wschodzącym słońcem i trzema smugami kondensacyjnymi, fotografowałem to z balkonu czwartego piętra, lepszy efekt byłby, gdyby zdjęcie zostało wykonane z poziomu "gruntu" poprzez skierowanie obiektywu w górę.

JAK WYBIELIĆ BALANS LUB JAK ZBALANSOWAĆ BIEL

Cały dzień na nartach, natworzyłeś tych fotek niesamowitą ilość, wreszcie siadasz przed monitorem, chwila konsternacji zastanawiasz się czy się powiesić. czy wziąść prysznic i walnąć sobie w ten swój głupi łeb ?. Scenariusz dwa - właśnie przypadkiem złapałeś swego szefa w sytuacji z księgową, miałeś aparat przy sobie, a co tam ?, a nóż będzie karta przetargowa do podwyżki i znów szlag cię trafia, bo wszystko wyszło jakies takie żólto czerwone. Nie myślisz - to jest odpowiedź, po prostu nie myślisz o tym co robisz - przykra prawda. Gdzie szukać winnego - nigdzie - chodzi o nic innego tylko o to by biel była biała. I tym sposobem dochodzimy do pojęcia balansu bieli, Każde źródło światła posiada swoją temperaturę barwową. Określa się ją w stopniach Kelwina. "Wysokie" temperatury, to dominacja barwy niebieskiej, temperatury niskie, to przewaga czerwieni. Efekty tych dominacji są jednak rozmaite na skutek mieszania się różnych barw i zdjęcia mogą być zabarwione na zielono, żółto, fioletowo.


 

RODZAJ ŚWIATŁA   TEMPARATURA BARWOWA
     
Świeca   - 1800 K
Lampa naftowa   - 1900 K
Żarówka 100 W   - 2400-2600 K
Żarówka halogenowa 650 W   - 3200 K
Żarówka spaleniowa flesza   - 3800 K
Elektroniczny flesz aparatu   - 5400-6000 K
Światło dzienne - mgła   - 7500-8500 K
Światło dzienne - pochmurno   - 6800-7000 K
Słońce - białe obłoki zimą   - 5000-6000 K
Słońce - białe obłoki latem   - 6000-7000 K
Zachód słońca zimą   - 2600-2800 K
Wschód słońca latem   - 4600-4880 K
Bezchmurne południe zimą   - 8000-10000 K
Bezchmurne południe latem   - 10000-20000 K

 


Próbując z tym powalczyć szybko uruchomiłem swoje małe studio :
Kilka kredek na tle białej kartki, oświetlenie z prawejj strony - zarówka mleczna 60 W. Parametry ekspozycji : przysłona 7.1, czas 1/2 sek, ISO 100, zdjęcia robiłem oczywiście ze statywu. Na kolejnych fotografch zobaczymy cóz też nam wyszło z tego eksperymentu ?.


DSC-F717  

bbb

Balans ustawiłem na automat, wydaje mi się że kolory zostały oddane poprawnie, aczkolwiek w świetle w którym to fotografowałem szare tło tak naprawdę nie było aż tak szare

 

Przestawiam balans na światło dzienne, widać wyraźnie że szary zrobił sie "nie szary", pojawia się duża dominanta barwy żóltej, to jest ten mój najczęstszy błąd, masa zdjęć które robiłem w pomieszczeniu właśnie tak wygląda, lampa błyskowa nic nie pomaga.

aaa

  Domowa ciemnia

To samo, tylko ustawiłem aparat na dzień pochmurny, wszystko makabrycznie żólte.

 

Światło fluoroscencyjne, widać jak wszystko wpada w fiolet.

Domowa ciemnia  

aaa

Światło żarowe, wyraźnie wybija się niebieskie zabarwienie, szary jest szary ale taki własnie niebieskawy, cień za czerwoną kredką mówi sam za siebie, trochę to podobne do zdjęcia pierwszego.

 

Zbalansowałem biel na białą kartkę, mniej niebieskiego i szare tło stało sie znacznie bardziej naturalne, faktycznie jest takie jakie miałem.


Konlkluzja ? - tylko jedna - myśleć o tym co sie robi. Każdy aparat - nawet ten najgłubszy wyposażony jest w jakiś mechanizm ustawiania balansu, warto zacząć z tego korzystać, a nie będzie więcej tak niemiłych niespodzianek. Jeśli pstrykasz na dworze, ustaw balans na "słoneczko", jeśli jest pochmurno przełącz się na "chmurkę", a jeśli nie jesteś pewien co wyjdzie , skieruj obiektyw na coś białego ( ja zawsze mam przy sobie biały kartonik), zbalansuj aparat i nie będziesz miał powodów do wieszania się.



www.motylasty.pl

A   A   www.motylasty.pl


www.motylasty.pl